niedziela, 16 marca 2014

zapach chleba



- mmmmmmmmmm............ co tak cudownie pachnie u ciebie?? - zapytała wielka Smok sadzając z gracją swe szmaragdowo-szafirowe ciało na kanapie. pięknie się zresztą komponowała 
z aksamitnym obiciem. 
- bieda - odparła czarodziejka.
- CO??!! chcesz mi powiedzieć że BIEDA tak pięknie apetycznie pachnie?? - ryknęła Smok niechcący puszczając kilka iskier. 
- no tak. chleb pieczony w domu jest tańszy. czy możesz przyjąć ludzką postać?? nieco się..... nie mieścisz. - poprosiła czarodziejka uprzejmie swą koleżankę.
- istotnie. troszkę mi skrzydła drętwieją - powiedziała wysoka blondynka czyli ludzka postać pani Smok. - to co z tym chlebem 
i biedą?? żartujesz sobie?? pieczesz bo tak jest zdrowo i chcesz być eko??
- no nie. jakoś dawno zleceń żadnych nie miałam. to i pieniądze się skończyły. oszczędzam na czym się da. wydaję tylko na to co najkonieczniejsze. 
- to jak zarabiasz na to co najkonieczniejsze?? 
- koralikami i chlebem. - czarodziejka pokazała robótkę trzymaną w ręku. był to misternie pleciony sznur 
z drobniutkich koralików. 
- jakie to śliczne!! - zachwyciła się Smok - zrobisz mi też?? 
- wiedziałam!! każda tak ma - zobaczy i chce. to chyba zaraźliwe - roześmiała się czarodziejka. - zrobię ci. tylko powiedz jaki czar mam wpleść. bo one magiczne są. te moje koraliki.
- no jak miałyby nie być magiczne?? nie dość że czarodziejka je robi to jeszcze tyle serca w nie wkładasz!! ja chcę..... e tam. sama wiesz najlepiej co mi wczarować. - stwierdziła Smok. 
- a gdzie Zapieckowy?? - zainteresowała się dla odmiany. - chyba nie ma mi za złe tego kichnięcia ostatnio?? to było naprawdę niechcący!! i tylko lekko osmoliłam mu ogon.....
- nie. wybaczył ci już dawno. ale teraz pracuje. łapie myszy w sąsiednich zamkach. szczury z królestw wyprowadza. albo sąsiadom drwa rąbie. choć zima się kończy więc i ten zarobek zniknie..... - odpowiedziała zmartwiona czarodziejka.
Smok przyjrzała jej się wnikliwie. niebieskie oko kobiety lustrowało czarodziejkę po wierzchu a smocze zielono-bursztynowe zajrzało jej w duszę. zauważyła że czarodziejka wygląda jakby starzej. nie starzej a wręcz staro. poszarzała cera wychudzona buzia zaostrzone rysy. dostrzegła w duszy przeogromny smutek żal zmęczenie i strach. niepewność jutra a raczej smutną pewność że jutro wcale nie będzie lepsze. 
- czego ci brakuje?? jaki czar mam dla ciebie spleść?? - zapytała Smok.
- chcę mieć zawsze tyle pieniędzy by móc kupić zawsze to co mi potrzebne. nie ważne czy potrzebować będę chleb czy dom czy wakacje na bahamach. nie muszą spadać z nieba. bylem je bez problemu zarobiła. no i żeby Kot miał lepsze zajęcie niż to łapanie myszy.... rąbać drwa może. mięśnie sobie wyrabia - uśmiechnęła się czarodziejka. - chcę móc nie martwić się o przyszłość. 
- ale te cuda z koralików nadal będziesz robić?? - upewniła się Smok.
- tak. i chleb też będę piekła. domową czekoladę też zrobię. - obiecała czarodziejka. 

a trzaśnięcie drzwi wejściowych ogłosiło powrót KotaZapieckowego do domu. podśpiewując poskakał do kuchni robić kawę. "cześćSmok" rzucił po drodze.