sobota, 14 lipca 2012

miłość żal i łzy

"czarodziejka_at_work" by eMcE
tylko ten kogo się kocha najmocniej może poranić najbardziej.
bo wpuszczony jest wprost do serca.
ma dostęp do najdelikatniejszej naszej części.
trzeba bardzo kochać by wyleczyć rany swoje i cudze.....
daję wam czarodziejski pył i motylki do brzuszków. by łatwiej było. kochać.
KotZapieckowy śpi. i rozpycha się jak zwykle. i mruczy. i grzeje. nie ma ran. ma czarodziejkę.

poniedziałek, 9 lipca 2012

mmrru mmrru mmrru czarodziejko…..

czarodziejka ledwo dowlokła się do sypialni i bezwładnie opadła w pościel…. sprzątanie kuchni po tym jak rankiem wybuchła specjalna mieszanka przeciwbólowa dla złamanych serc a wczoraj wykipiała galaretka własnej roboty z czerwonych świeżutkich prosto z krzaka porzeczek i nikt nie miał już siły się odkleić i posprzątać - było katorżniczym wręcz zajęciem….. do tego ten ból brzucha….. cóż – czarodziejek też kobiece dolegliwości nie omijają. może nawet są silniejsze. przecież czarodziejki są mega-ultra-kobiece. do tego czują o wiele mocniej. wszystko.
tak sobie rozmyślała niezbyt wesoło gdy przez okno wskoczył do sypialni KotZapieckowy. też chciał odpocząć po tym jak od rana podlewał ogródek i przeganiał nornice i krety coby marchewek czarodziejkowych nie podgryzały. spojrzał na zmęczoną buzię dziewczyny i w jej oczach wyczytał tylko „Kocurratuj….”. koci instynkt nakazał mu natychmiast się przytulić. pomiział futrzastą mordką twarz czarodziejki. poczuł jak bardzo boli ją głowa i oko. otulił bolące miejsca swoim kocim ciałem.
i  rozmruczał się głęboko. dotyk jej dłoni  głaskanie i wsuwanie paluszków w futro dodatkowo go zachęcały i wzmacniały mruczenie. bezwiednie wiedziony kocimi atawizmami poruszał łapkami udeptując ramię dziewczyny. wstydził się strasznie bo i zapluł się niemożebnie przy tym ale czarodziejka przecież wiedziała że koty-tak-majo-i-już. więc już nie zważając na nic przytulił się mocno ciamkał jej skórę i grzał i mruczał mruczał mruczał…… wiedział dobrze że kocie mruczenie leczy. żadna tam „kocia skórka”….. tych zresztą co wierzą że „kocia skórka” uzdrawia trzeba by samych ze skóry pasami odzierać… barbarzyństwo…. zdrowotnie działa tylko żywy prawdziwy kochany i szczęśliwy rozmruczany kot. bo kocie mruczenie ma takie same drgania jak zdrowa komórka. i metodą rezonansu te drgania przenoszą się z kota w człowieka. i chore rozedrgane nerwowo ludzkie komórki zaczynają współgrać z kocim mruczeniem. uspokajają się. zdrowieją. "żadna magia prouszi panstFFa – myślał KotZapieckowy – ino czysta fizyka”.
a czarodziejka spała. oddychała równo i spokojnie.  rysy twarzy wygładziły się i znikało zmęczenie.
i KotZapieckowy zasnął…..
gdy otworzył oczy był znowu człowiekiem. siedział w samochodzie. żadne tam czerwone porsche cabrio….. zwykłe duże rodzinne auto. takie które pomieści zakupy na cały tydzień i ekwipunek na wypad w nieznane. które zawiezie bezpiecznie do celu.
i właśnie jechał. gładka szosa wśród pól prowadziła wprost na zachodzące słońce. piękny wczesny letni wieczór. czuł się tak dobrze. spokojny. pewny siebie. wiedział dokąd zmierza.
spojrzał w prawo. obok niego siedziała Ona. jego żona. spokojnie wpatrzona w dal. krótka biała spódniczka nie zasłaniała zgrabnych nóg. położył dłoń na jej udzie i rzucił okiem we wsteczne lusterko. na tylnej kanapie spała dziewczynka.  jedną łapką przytulała do siebie pluszowego kota a w drugiej powoli rozpuszczała się niedojedzona czekoladka.
poczuł jak dłoń kobiety gładzi jego rękę. odwrócił ku niej twarz i napotkał spojrzenie szczęśliwych zielonych oczu.
poczuł że to jest TO. poczuł się szczęśliwy. spełniony.
otworzył kocie oczy. zobaczył długie zgrabne nogi. spojrzał wyżej i napotkał roześmiane zielone oczy.
- chodź Kocisko obiadek przygotować. gorąco dziś…. co powiesz na sałatkę z pomidorków brokułka i jajek??  w sosie czosnkowym. chcesz? – zapytała czarodziejka.
moje natchnienie i rozmruczenie i pocieszenie:
Ludwiczek i Szymonek
fot.Hanna
- chcę żeby mój sen się spełnił – powiedział do niej i potruchtał w lekkich kocich podskokach do kuchni. uwielbiał z nią gotować……
poszła rozradowana za nim. przecież znała jego myśli i sny…..

wtorek, 3 lipca 2012

dlaczego umarła Czarna Dama a Rycerz WmR jej nie pomógł

- czarodziejko…. – zaspana poczuła na nodze pukanie miękką łapą.
- co KocieZapieckowy?? – zapytała futrzaka gramolącego się na łóżko i moszczącego się obok niej.
- męczy mnie coś…… - odpowiedział Kot kładąc łeb na jej brzuchu. jakoś tak niespecjalnie…. żeby być pod ręką w razie gdyby go chciała pogłaskać.
- prosiłam żebyś nie jadł tyle tej zapiekanki szparagowej…… - zaniepokoiła się że znowu Kota męczy hmm biegunka……
- nie nie…. twoją zapiekankę szparagową uwielbiam i nic co gotujesz mi nie szkodzi….. no chyba że zjem za dużo – przyznał samokrytycznie Kot i oblizał się na wspomnienie wczorajszej kolacji. szczerze powiedziawszy zjadłby więcej. gdy ONA gotowała…. mmrru!! smakowało szalenie i mógł jeść i jeść i jeść…. i nic nie szkodziło. nawet gdy najadł się do wypęku. po dziurki czarnego długiego nosa – rozmyślał.
- masz wyjątkowo długi nos jak na kota…. – szepnęła czarodziejka i położyła swój wskazujący palec na kocim nosie. pasował akurat….
- bo ty jesteś na moją miarę poskładana a ja na twoją – mruknął zadowolony Kot spod palca. czuł jak ostry długi paznokieć w kolorze nazwanym na cześć jej ulubionych czekoladek „after eight” drapie lekko jego czoło. rozmruczał się bezwiednie i serdecznie……
- Kocie…. KOOOCIE…. co cię męczy więc?? mów….
- dręczy mnie ciągle śmierć Czarnej Damy i Rycerza Wielkiej Mocy Rycerskiej…. dlaczego tak się stało?? dlaczego nie udało ci się im pomóc?? tracisz moc??
- nie Kociołku… nie tracę mocy. tylko magia nie działa tak że „pstryk” i się staje. gdy ktoś przychodzi do mnie po magiczną pomoc musi naprawdę wiedzieć i czego chce i bezwzględnie musi chcieć to zrobić. inaczej nie zadziała żadna magia. a w związkach to działa tak że chcieć muszą oboje. jeśli tego nie ma to choćbym na rzęsach stanęła i uszami zaklaskała – nie pomogę. i całą moją magię można o kant odwłoka potłuc – zacytowała swoją ulubioną pisarkę Joannę Chmielewską.
- więc co się tam naprawdę stało??
- pamiętasz śp Rycerza?? tak naprawdę był stary brzydki i nieszczęśliwy choć kobietom obcym jawił się jako piękny mężczyzna -  "ciacho". naprawdę miał problemy bardzo głębokie a do tego przez te flirty i oddanie obcym swojej miłości  stracił to co podtrzymywało jego urodę - Czarną Damę. jej miłość istniała dzięki jego miłości i odwrotnie. a gdy on zaczął rozmieniać to uczucie na drobne – stracił siły by kochać swoją żonę. to dzięki niemu ona żyła. to dzięki niej on był piękny i młody.
"wszystko co kocham.. prawda" by eMcE
fot. Dora
- ano. – westchnął Kot. ukradkiem łypnął na czarodziejkę. jakaż ona piękna…. pomyślał. te oczy przepaściste zielone. zawsze jakby zapłakane a jednocześnie tak pięknie potrafiące się uśmiechać….
- Kocisko – przywołała go do rzeczywistości czarodziejka – chcesz wiedzieć to słuchaj. Rycerz zdradzał. flirtował. w oczach innych kobiet się przeglądał. ale to nie była Prawda.  Prawda o nim była w sercu Czarnej Damy. kiedyś sam jej powiedział „wszystko co kocham…. PRAWDA”. to co dawały mu inne było tylko erzacem. dość podłej jakości w dodatku. bo tamte kobiety były śmiertelniczkami. były zwykłe. a Rycerz był magiczny i magicznej kobiety potrzebował. one nie dawały mu poczucia szczęścia bo wiedział że to nieprawda. a nieszczęśliwy się starzał. jednocześnie czuł że swoją żonę zawodzi. ale nie potrafił się z tego kręgu wyrwać. zadręczał się ale nie mógł z tym nic zrobić. patrzył w lustro i sam widział jak źle i staro wygląda. ale…. spójrz na to zdjęcie – zrobiła je Czarna Dama w chwili gdy Rycerz czuł że jeszcze wszystko może się zmienić. że ją kocha i da sobie radę. ona wtedy zapomniała o tym co było złe. zrobiła zdjęcie swojego ukochanego męża. co widzisz??
- jest piękny młody i szczęśliwy – stwierdził KotZapieckowy zadziwiony. innego znał przecież Rycerza Wielkiej Mocy Rycerskiej. agresywnego. złego. tak złego że Kot czuł potrzebę bronienia przed nim czarodziejki.
- a widzisz Kocie. tylko Czarna Dama widziała go takim i znała naprawdę i tylko przy Czarnej Damie on był prawdziwy. ona zresztą przy nim też. byli sobie przeznaczeni. bez siebie żyć nie mogli ze sobą już nie potrafili. potrzebowali pomocy.
- czarodziejko a może ktoś rzucił na nich urok?? – zapytał Kot.
- oczywiście – odpowiedziała zdecydowanie.
- nie mogłaś pomóc?? – zdziwił się Kocurr.
- pomogłam na ile mogłam. powiedziałam Rycerzowi całą prawdę. Czarnej Damie  nie wierzył. ona mówiła mu to samo co ja. ale uważał że go przestała kochać i już nie umie z nim rozmawiać. że już straciła zdolność czytania w jego duszy. a było wręcz przeciwnie. nadal widziała Prawdę w jego duszy i sercu. tylko że ta Prawda jemu nie pasowała. jego umysł tę Prawdę wypierał. łatwiej mu było maskować tę Prawdę kłamstwami obcych. karmił te kobiety kłamstwami – kłamstwa w zapłacie dostawał. skoro on ich naprawdę nie kochał – jakże one mogły kochać jego?? jak mógłby z kimkolwiek na bazie kłamstwa zbudować szczęśliwy związek??
- sie-nie-da – bez zastanowienia odparł Kot.
- dałam Rycerzowi nawet świecę za pomocą której miał wypędzić Zło z ich życia z Czarną Damą.
- i co??
- nico. nie miał czasu jej użyć. – parsknęła czarodziejka. strata przyjaciółki ciągle bolała ją mocno i miała żal do Rycerza. poza tym nie lubiła marnowania swoich wysiłków. – a jeśli nie ma się czasu dla ukochanej osoby i nadal woli się go tracić z innymi no to sory-Batory. nawet magia silniejsza od mojej na nic się zda.
te flirty nie dały Rycerzowi niczego lepszego niż miał. - kontynuowała - w żaden sposób nie poprawiły mu samopoczucia. był tylko po wierzchu nowy i ładny a w środku już całkiem zepsuty. a Czarna Dama czuła się zdradzana. niepotrzebna. niekochana. zniknęła.
- nikt nie mógł im pomóc…..
- nie. na pomoc było za późno. on już nie chciał. ona nie miała sił więcej prosić. jej najsilniejszy sposób – Miłość – zawiódł. nie miała po co żyć.  – łzy popłynęły po policzkach czarodziejki.
- zrobię ci kawy – powiedział KotZapieckowy i liznął łzę czarodziejki.
była gorzka. gorzka jak żal i stracone nadzieje Czarnej Damy.