oparami czarodziejskich wywarów spowity las fot. by Hann |
gdy czarodziejka udała się na Bardzo Lesistą Górę warzyć wraz z innymi czarodziejkami i czarownicami eliksiry magiczne wymagające zebrania ogromnej mocy czarodziejskiej - KotZapieckowy został w domku na szczycie szklanej góry i każdego dnia wypatrywał powrotu czarodziejki. nawet nie to że nudził się bez niej. przecież koty mają zawsze mnóstwo zajęć niezwykle atrakcyjnych. lub potrafią przespać niesprzyjający ich emocjom czas. KotZapieckowy po prostu.... tęsknił. codziennie bardziej. aż mu futerko drgało nerwowo na grzbiecie i pomrukiwał.
właściwie to zrzucił już co było do zrzucenia. zjadł co było do zjedzenia. myszy przegonił. popielicy nie. popielicę straszyć czarodziejka zabroniła. ale pająki pogonił. nie będą mu czarodziejki straszyć. poza tym ona tak strasznie krzyczy na widok pająka..... po co ma jej wrzask drażnić kocie uszy...??
powędrował Kot do kuchni. w misce chrupki przebrane. zostały tylko te których nie lubił za bardzo. zajrzał do lodówki - tylko światło i przeciąg. "przynajmniej wiem że prąd jest..." - pomyślał i zajrzał do spiżarni. znalazł puszkę pierników co to je czarodziejka na Boże Narodzenie napiekła. pogryzając piernika z lekka przepieprzonego wspomniał z rozrzewnieniem jak to pomagał jej ciasto zagniatać. a potem trzeba było futro z mąki wytrzepywać i łapy ciastem oblepione myć. przewędrował przez cały domek sprawdzając czy ślady dziewczyny są ciągle na swoim miejscu. jej kapcie. sweter. kubeczek ulubiony. dotarł do sypialni. rozrzucona pościel ciągle pachniała nią. zwinął się w kłębek. aż trudno uwierzyć że wyszła z domu przedwczoraj zaledwie. na szczęście jutro wraca. jeszcze tylko przetrwać tę noc. tę jedną noc jeszcze. tak rozpaczliwie pusty jest domek na szklanej górze bez niej. tak boleśnie puste pokoje. tak zimne łóżko. nos wtulił w jej podusię i zasnął wzdychając ciężko. "czarodziejko wróć....."
nie mógł dospać. ledwie świt zaczął się przebijać przez mrok nocy KotZapieckowy otworzył oczka zielone szeroko. co kot wyskoczy pognał przed dom oczekiwać z różą w zębach przybycia właścicielki domku. i właścicielki jego serca - uświadamiał sobie coraz mocniej.
chyba przysnął czekając tak intensywnie bo obudziło go dotknięcie jej policzka na jego kociej mordce. chwycił Kot z nagła rozbudzony różę i podsunął ją czarodziejce. chyba z lekka wyspał się na kwiatku ale co tam.... ona na pewno doceni gest. lubi kwiatki. a róże są jednymi ulubionych. czarodziejka wyciągnęła rękę po kwiatek a Kot zamarł wówczas w przerażeniu: jej dłonie wyglądały jak po walce z edwardem nożycorękim. skóra wyschnięta spierzchnięta pełna drobnych krwawiących ranek i zaschniętych strupków.
- boli?? - zapytał.
- bardzo.... - szepnęła czarodziejka i schowała dłonie w szalik. jeden z tych którymi obdarowywała znajomych Czarna Dama.
- teraz ja ci pomogę kochana - mruknął Kot i powędrował poszukać właściwych maści. co się dało pozgarniał do koszyczka i przytaszczył do salonu gdzie w fotelu zwinięta w kłębek siedziała czarodziejka. na stoliku stał już kubek kawy. "jak ona materializuje tę kawę że zawsze ma ją przy sobie??" zastanowił się mocując się z pokrywką słoiczka z kolejną maścią co to na papierku napisane miał "gdy płyn do naczyń okaże się zbyt żrący a naczyń stanowczo za dużo". nabrał łapą solidną porcję maści i zaczął smarować czarodziejkową dłoń. szczypało. czarodziejka starała się znosić to dzielnie ale ból był silniejszy. łzy płynęły po policzkach. kapały na kocie futro.
"te łapki tak drobne. delikatne. czułe. pełne czarów i miłości i ciepła. jak bardzo muszą teraz cierpieć..." - myślał KotZapieckowy a jego łzy spływały na dłonie dziewczyny. ze zdziwieniem Kot zauważył że gdzie jego łza skapnęła na zniszczoną skórę - to miejsce natychmiast się goiło.... płakał więc Kot żałośnie nad zbolałymi łapkami czarodziejki a one się goiły. gładził jej dłonie delikatnie kocią łapą. miział futrzastymi policzkami. zlizał z jej twarzy ostatnie łzy bólu. zasypiała.
"czekając na czarodziejkę" KotZapieckowy kredką Jarka Sieklickiego nakreślony |
"jestem tam myślami z tobą. nie jesteś sama. nie musisz dźwigać tego na barkach sama. zabieram smutek złość żal. daję w zamian ciepło uśmiech oparcie nadzieję pomoc choćby słowem. cicho mruczę zwinięty koło twojej głowy odganiając koszmarki z twoich snów. śpij czarodziejko. ja czuwam."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz