sobota, 30 czerwca 2012

pożegnanie Czarnej Damy

Czarna Dama umarła. udręczona poczynaniami Rycerza Wielkiej Mocy Rycerskiej któremu niestety nie pomogła kuracja czarodziejki. bo żeby magia zadziałała trzeba tego chcieć. widocznie jemu nie zależało. czarodziejka liczyła się z tym i z całych sił zrobiła co mogła. ale niestety – do zamkniętych serc trafić się nie da. a Rycerz o otwarcie serca nie prosił. nie mogła więc tego zrobić. by magia działała trzeba też wiedzieć CZEGO się chce…..  
czarodziejce bardzo brakowało przyjaciółki. Czarna Dama była co prawda duchem ale i duchy odchodzą na zawsze. siedziała więc czarodziejka skulona na progu swojego domku o zielonych okiennicach i szykowała płatki róży na konfiturę do ciast. KotZapieckowy uwielbiał pączki z  konfiturą różaną. tak więc cierpliwie i starannie wycinała białe gorzkie części płatków a łzy kapały jej na spódniczkę. KotZapieckowy leżał u jej stóp i patrzył zaniepokojony w jej oczy. ze smutku czarodziejka nie jadła. zupełnie jak Czarna Dama. Kot bał się że jego czarodziejka zniknie jak ona.
- nie bój się Kocie Mój….. dopóki jesteś – nie zniknę. jest mi tylko strasznie żal i bardzo bardzo smutno…. to żałoba Kocie….. twoja obecność łagodzi ból. wspieraj mnie….. – mówiła i gładziła lśniącą sierść.
uniosła głowę znad różanych płatków gdy usłyszała charakterystyczny silnik czerwonego porsche. poczuła ukłucie w sercu….. jakże nienawidziła tego typa…. Kot wyczuwszy zdenerwowanie dziewczyny rzucił się do wysiadającego z samochodu Rycerza Wielkiej Mocy Rycerskiej.
- zabiłeś ją!! jak śmiesz tu się pokazywać?? – krzyczał.
- spierdalaj pchlarzu!! – wrzasnął Rycerz i kopnął Kota tak mocno że zwierzę upadło.  KotZapiecowy miauknął boleśnie. ślepa furia zalewała Rycerzowi oczy i mężczyzna zamierzył się do następnego mocniejszego kopniaka. STOP!! – krzyknęła czarodziejka machnięciem ręki rzucając zaklęcie. Rycerz zamarł w bezruchu a ona biegła do swojego Kota. miska z różanymi płatkami spadła z progu rozsypując zawartość. kobieta upadła na kolana przy nieprzytomnym zwierzęciu. drżącymi dłońmi delikatnie sprawdzała czy nie ma złamań. wzięła Kota na ręce i podniosła. przytulając go patrzyła nienawistnie na Rycerza tkwiącego w bezruchu.
- teraz wysłuchasz co mam ci do powiedzenia. – wysyczała wściekle do niego. - dotrze. nie musisz chcieć. mój gniew jest najsilniejszą magią. zabiłeś moją przyjaciółkę. osobę najniewinniejszą z niewinnych. kochała cię. najbardziej w świecie kochała CIEBIE!! a ty ją zdradzałeś. zabijałeś w niej po kolei Wiarę Nadzieję Miłość. a bez tego nie była w stanie żyć. – nabrała tchu by mówić dalej.
- podrywałeś sobie te baby… uwodziłeś… rozkochiwałeś w sobie. dla nich byłeś bohaterem. przedstawiałeś się jako wzięty pogromca smoków. rozchwytywany i bogaty. o szerokich możliwościach i wysoko postawionych kontaktach. piękny i zadbany. czuły troskliwy. i tak bardzo bardzo samotny…. spragniony Prawdziwej Miłości. poszukujący tego uczucia. porzucony przez złą kobietę. mitoman…. – parsknęła zjadliwie. - masz choć pojęcia cień jak bardzo to bolało twoją żonę?? wiedziała co robisz. wiedziała skąd to ci się bierze. nie na darmo jest…. była….. duchem…. tylko Czarna Dama znała prawdę. wiedziała kim jesteś naprawdę. przyjrzyj się sobie. prawdziwemu!! prawo jazdy i samochód straciłeś już dawno – strzeliła palcami i czerwone porsche stanęło w płomieniach.  elegancki i zadbany?? wypielęgnowany?? piękny zachwycający mężczyzna?? – kolejny pstryk i zniknęły z Rycerza eleganckie modne ciuchy. stał w przykrótkich brudnawych dżinsach maławej koszulce i starych podniszczonych butach. zamiast młodej pięknej twarzy o wielkich oczach i z fantazyjnie wygolonym wypielęgnowanym  zarostem pojawiła się zmęczona zarośnięta pomarszczona gęba zawiedzionego wymęczonego starca. – popatrz na siebie……. TO widziała Czarna Dama. – skinieniem dłoni czarodziejka przywołała lustro i postawiła je przed Rycerzem. – widziała ciebie takiego. znosiła twoje niehumory. i kochała. kochała takim jakim jesteś. i ciągle chciała ci pomóc. odbudować w tobie to wszystko co zabrały ci porażki życiowe które doprowadziły cię do obecnego opłakanego stanu. bo był czas gdy byłeś dla niej cudem i spełnieniem. tym o kim marzyła. Wiarą Nadzieją Miłością. Życiem!! karmiłeś ją kłamstwami czy naprawdę ją kochałeś?? łorewer…. nie doceniłeś starań. obarczałeś ją winą za rozpad waszego związku. oskarżałeś o przyczynienie się do twoich nieszczęść. zapadłeś się w te miłostki. szukałeś sobie nowego lepszego miejsca u innej kobiety?? spory przerób… - westchnęła czarodziejka sarkastycznie. – i tak bardzo ją tym wszystkim zawiodłeś i poraniłeś że umarła. z żalu. zadręczyłeś ją!! a ona potrzebowała tylko miłości i absolutnej wierności…… troski i dbałości o wasz związek. o nią. przecież była kobietą. silną dającą sobie radę ale jednak istotą delikatną i kruchą. i gdy twoja kobieta mówi ci że czuje się źle chora i zmęczona – nie możesz mówić „a co ja ci na to poradzę. też mi źle”. wystarczy przytulić. zadbać. zaprowadzić do lekarza. nie kazać jej chorej i zmęczonej biegać po przychodniach i umawiać na wizyty w trosce o twoje zdrowie. to TY byłeś mężczyzną w tym związku!! – zamilkła patrząc w przygasłe przerażone oczy Rycerza. czuła jego strach.
- kochałem ją…. – wykrztusił mężczyzna.
- ta. – prychnęła wściekle czarodziejka. – dobrze ujęte: czas przeszły średnio dokonany. bo tak naprawdę kochałeś i nienawidziłeś tylko siebie. sobie zostawiałeś miłość  Czarną Damę znienawidziłeś.
po chwili milczenia mówiła dalej:
- KotZapieckowy miał rację nienawidząc cię i odpędzając od nas. szkodzisz nam. ty jesteś szkodnikiem. tylko niszczysz. nie ma dla ciebie miejsca w naszym świecie. niemal zabiłeś mojego Kota!! wszystko co kocham!! ty się nigdy nie poprawisz. więc musisz zniknąć!!
Rycerzu Wielkiej Mocy Rycerskiej  zgiń przepadnij!! – krzyknęła czarodziejka a jej drobna dłoń mocno uderzyła Rycerza w twarz.
patrzyła chwilę jak Rycerz Wielkiej Mocy Rycerskiej robi się coraz bardziej przezroczysty i nijaki.
dmuchnięciem usunęła jego cień i dopalające się resztki czerwonego porsche.
z ciężko oddychającym KotemZapieckowym w objęciach weszła do swojego domku. położyła go delikatnie na kanapie i głaszcząc czule naszeptywała do ucha uzdrawiające zaklęcia. odbierała ból. dawała życie.
gdy oddech Kota się wyrównał i czarodziejka poczuła bijące od niego ciepło – otuliła go ulubionym kocykiem i poprawiła głowę na granatowej podusi. pocałowała czule koci łeb i poszła szykować się na pogrzeb przyjaciółki.
włożyła granatową bluzeczkę w beżowe groszki… białą spódnicę….  beżowe pantofle na wysokim obcasie. spojrzała czy zielony lakier na paznokciach nie wymaga poprawek. umalowała się starannie i mocno. rozpuściła długie jasne włosy. wziąwszy do ręki wesołą torebkę w kolorze mandarynki – ukochanego owocu Czarnej Damy – udała się pożegnać przyjaciółkę.
spoczywaj w pokoju Czarna Damo……
[*]


2 komentarze:

  1. kto cię tego nauczył... patrzenia...zauważania...opowiadania...opisywania...<3

    OdpowiedzUsuń
  2.  życie :)
    z domieszką talentu ;)
    do patrzenia zauważania opowiadania i opisywania.

    dziękuję Sweety4776 i zapraszam. życie trwa - bajka piszę się dalej.

    OdpowiedzUsuń