drzwi chatki na szklanej górze rozwarły się z trzaskiem i stanął w nich troll. najprawdziwszy brzydki troll.
KotZapieckowy z głośnym fuknięciem schował się pod swoją ulubioną kanapę.
- w razie czego jestem tutaj - miauknął tylko do czarodziejki i nakrył nos łapką. troll albowiem śmierdział. dość mocno nawet.
- co cię do mnie sprowadza?? - zapytała gościa czarodziejka.
- wyrosły mi kłaczki na uszkach. czuję się niekomfortowo. pomożesz?? - odparł troll wskazując na porośnięte szczeciną uszole.
- jasne. od tego jestem. ale będzie cię to drogo kosztować. - zgodziła się czarodziejka.
- ile?? mam złoto. duuuużo złota!! - troll zaczął grzebać w kieszeniach obszarpanych spodni a nogawkami sypały się złote monety i drogocenne kamienie.
- nie potrzebuję złota. zapłacisz przysługą. - powiedziała czarodziejka udając się do gabinetu.
- rozgość się. sporo pracy nas czeka bo to nie tylko z uszami problem zdaje się.... - wskazała kozetkę trollowi.
ten ułożył się posłusznie. a czarodziejka ubrawszy jednorazowe rękawiczki i fartuch zabrała się do pracy. wyskubała kudły z uszu. wyczyściła je także pałeczkami. ogoliła zarośniętą trollą gębę. wyszorowała z niego tysiącletni brud. obcięła pazury i zrobiła elegancki manikiur. wyprała i wyprasowała odzież a dziury w niej pozaszywała. kieszenie z których sypało się trollowe złoto też naprawiła. niech zachowa ten swój majątek....cały dzień trwała jej praca. KotZapieckowy przyglądał się z ogromnym zainteresowaniem jak bez magii zaklęć i czarodziejskich proszków czarodziejka odczarowuje trolla. w wyniku jej zabiegów bowiem troll przeistoczył się w szalenie przystojnego mężczyznę.
- ups.... - mruknął Zapieckowy. - ktoś go zaczarował?? - on sam Kocie. sam. - odmruknęła czarodziejka podczas gdy jej klient przyglądał się sobie z dużym zadowoleniem w lustrze.
- moja droga. pozwól iż się przedstawię - skłonił się dwornie przed czarodziejką dorodny żurnalowy blondyn. "beckham.... jak napcia kocham - zaraz powie że się nazywa beckham" - roześmiała się w duchu czarodziejka. - jestem NajpiękniejszyKsiążę do twych usług!! dokonałaś cudu!! odczarowałaś mnie!! - wykrzykiwał blondpiękność w euforii.
- jeszcze nie. nie do końca. jeszcze musisz zapłacić. - hamowała go czarodziejka.
- tak więc - jaka jest twoja cena?? - zapytał NajpękniejszyKsiążę zbliżając swą twarz do jej buzi. - ups... kłaczek.... - zatroskał się dojrzawszy włosek na jej twarzy.
- wyrwij. - zażądała czarodziejka.
- BLE!! - wrzasnął NajpiękniejszyKsiążę z obrzydzeniem.
i wrócił do trollej postaci.
- widzisz?? dopóki nadal będziesz tak wstrętnym zapatrzonym w siebie egoistą - nikt z ciebie czaru nie zdejmie. pozostaniesz samolubnym trollem na wieki wieków. - dziewczyna zatrzasnęła drzwi za łkającym brzydalem.
- czarodziejko.... nie masz kłaczka..... - powiedział KotZapieckowy przyglądając się jej porcelanowej lekko przezroczystej buzi.
- mam. nie widzi go ten co kocha. wtedy kłaczki są obojętne.
- kochałbym cię nawet gdybyś była porośnięta futrem!! - wykrzyknął Zapieckowy żarliwie.
- wtedy szczególnie - zaśmiała się czarodziejka.
i założywszy różową czapeczkę z pomponem poszła na spacer. w śniegu. a Kot pohopsał za nią. pilnie obserwując podskakujący za chaszczami pomponik. ting-ting-ting-ting.
KotZapieckowy z głośnym fuknięciem schował się pod swoją ulubioną kanapę.
- w razie czego jestem tutaj - miauknął tylko do czarodziejki i nakrył nos łapką. troll albowiem śmierdział. dość mocno nawet.
- co cię do mnie sprowadza?? - zapytała gościa czarodziejka.
- wyrosły mi kłaczki na uszkach. czuję się niekomfortowo. pomożesz?? - odparł troll wskazując na porośnięte szczeciną uszole.
- jasne. od tego jestem. ale będzie cię to drogo kosztować. - zgodziła się czarodziejka.
- ile?? mam złoto. duuuużo złota!! - troll zaczął grzebać w kieszeniach obszarpanych spodni a nogawkami sypały się złote monety i drogocenne kamienie.
- nie potrzebuję złota. zapłacisz przysługą. - powiedziała czarodziejka udając się do gabinetu.
- rozgość się. sporo pracy nas czeka bo to nie tylko z uszami problem zdaje się.... - wskazała kozetkę trollowi.
ten ułożył się posłusznie. a czarodziejka ubrawszy jednorazowe rękawiczki i fartuch zabrała się do pracy. wyskubała kudły z uszu. wyczyściła je także pałeczkami. ogoliła zarośniętą trollą gębę. wyszorowała z niego tysiącletni brud. obcięła pazury i zrobiła elegancki manikiur. wyprała i wyprasowała odzież a dziury w niej pozaszywała. kieszenie z których sypało się trollowe złoto też naprawiła. niech zachowa ten swój majątek....cały dzień trwała jej praca. KotZapieckowy przyglądał się z ogromnym zainteresowaniem jak bez magii zaklęć i czarodziejskich proszków czarodziejka odczarowuje trolla. w wyniku jej zabiegów bowiem troll przeistoczył się w szalenie przystojnego mężczyznę.
- ups.... - mruknął Zapieckowy. - ktoś go zaczarował?? - on sam Kocie. sam. - odmruknęła czarodziejka podczas gdy jej klient przyglądał się sobie z dużym zadowoleniem w lustrze.
- moja droga. pozwól iż się przedstawię - skłonił się dwornie przed czarodziejką dorodny żurnalowy blondyn. "beckham.... jak napcia kocham - zaraz powie że się nazywa beckham" - roześmiała się w duchu czarodziejka. - jestem NajpiękniejszyKsiążę do twych usług!! dokonałaś cudu!! odczarowałaś mnie!! - wykrzykiwał blondpiękność w euforii.
- jeszcze nie. nie do końca. jeszcze musisz zapłacić. - hamowała go czarodziejka.
- tak więc - jaka jest twoja cena?? - zapytał NajpękniejszyKsiążę zbliżając swą twarz do jej buzi. - ups... kłaczek.... - zatroskał się dojrzawszy włosek na jej twarzy.
- wyrwij. - zażądała czarodziejka.
- BLE!! - wrzasnął NajpiękniejszyKsiążę z obrzydzeniem.
i wrócił do trollej postaci.
- widzisz?? dopóki nadal będziesz tak wstrętnym zapatrzonym w siebie egoistą - nikt z ciebie czaru nie zdejmie. pozostaniesz samolubnym trollem na wieki wieków. - dziewczyna zatrzasnęła drzwi za łkającym brzydalem.
- czarodziejko.... nie masz kłaczka..... - powiedział KotZapieckowy przyglądając się jej porcelanowej lekko przezroczystej buzi.
- mam. nie widzi go ten co kocha. wtedy kłaczki są obojętne.
- kochałbym cię nawet gdybyś była porośnięta futrem!! - wykrzyknął Zapieckowy żarliwie.
- wtedy szczególnie - zaśmiała się czarodziejka.
i założywszy różową czapeczkę z pomponem poszła na spacer. w śniegu. a Kot pohopsał za nią. pilnie obserwując podskakujący za chaszczami pomponik. ting-ting-ting-ting.
Fajne...
OdpowiedzUsuńZ morałem :)....
OdpowiedzUsuńoj bedę sobie czytywać
OdpowiedzUsuńi z kłaczkiem ;)
OdpowiedzUsuńa zapraszam :)
OdpowiedzUsuńzawsze jest kawa.
czasem jest coś do przegryzienia. o ile Kot nie będzie pierwszy ;)