- a co tu się dzieje?? - zawołała przerażona Smok wchodząc do domku czarodziejki.
ogień w kominku wygaszony. zimno. zapłakana czarodziejka zwinięta w kłębek na kanapie.
w kącie pokoju Smok dostrzegła rachityczne poczerniałe uschnięte drzewko. a pod drzewkiem szalał wściekle prychający KotZapieckowy.
- wątpliwa ozdoba. - rzekła Smok wylakierowanym na czerwono pazurem wskazując drzewko. - skąd to wytrzasnęłaś??
- dostosuj się - stęknęła z kanapy czarodziejka.
- ale że co?? że to ci się podoba??!! - zdziwiła się Smok.
- nie. wcale. gabarytowo się dostosuj. strącasz firanki.
- oH. przepraszam cię.... - zmitygowała się Smok przybierając ludzką postać. też dorodną.
- siedź spokojnie i uważaj na Kota. - uprzedziła czarodziejka.
- a co?? kawy też nie ma??!!
- kawy już od dawna nie ma. kawy. tańców. czułości. nic. - po twarzy czarodziejki popłynęły łzy.
- jak to NIE MA?? bo co się stało?? - zadziwiła się Smok.
- drzewko. to szkodnik jakiś chyba jest....
- a skąd to masz?? nieudany eksperyment choinkowy??
- a to to wredna kuzynka moja jest..... była..... jest. - westchnęła czarodziejka ze strachem zerkając na KotaZapieckowego szarpiącego papierowe wstążki na drzewku.
- kuzynka?? - nie dowierzała Smok.
- yhy..... najbliższa. traktowana jak siostra. przyjaciółka. powierniczka. niestety swoje moce zaczęła wykorzystywać źle. bardzo źle. stała się specjalistką od niszczenia związków. ale nie na zamówienie. zapomniała że istnieje wolna wola i wbrew niej nie wolno działać magią. uzurpowała sobie prawo wiedzieć lepiej kto z kim nie powinien być. niszczy wszelkimi środkami i za wszelką cenę - czarodziejka przez chwilę przyglądała się tlącej końcówce cienkiego miętowego papierosa - zniszczyła swoje małżeństwo. rozwiodła dwóch kochanków. jakby wynajdywała specjalnie żonatych mężczyzn by ich rozdzielić z żonami. skłócić z rodzinami. ostatnio wzięła się za buntowanie przeciwko mężowi własnej siostry. i wrąbała się w nasz związek z Zapieckowym. - czarodziejka zgasiła papierosa w pełnej niedopałków popielniczce i cofnęła dłoń zanim dosięgła jej czarna kocia łapa z wyciągniętymi pazurami.
- ale..... przecież.... to KOT!! - zdziwiła się Smok.
- no tak. ale nasz związek był taki jakich ta czarownica nie lubi. szczęśliwy. stabilny. spokojny. próbowała nas rozdzielić. więc się nieco odwinęłam i..... zamieniła się w drzewko. uschłe. stoi sobie tu i straszy a ja nie bardzo wiem co z tym fantem zrobić. to drzewko.... chyba szkodzi. jadowite jakby. Zapieckowy je drapał jak zwykły drapak. potem oszalał...... nie tylko przestał palić w kominku i robić kawę..... o przytuleniu i wspólnym spaniu nie wspominając..... nie tylko ucieka na całe dnie
i noce z domu...... - zawiesiła głos czarodziejka sięgając po kolejnego papierosa.
- to jego sprawka?? - Smok przyglądała się głębokim śladom pazurów na szyi czarodziejki i jej pogryzionym ramionom.
- tak.... stał się obcy i wrogi. ucieka ode mnie. nie pozwala się nawet dotknąć. aż rzucił się na mnie z pazurami i zębami...... znikło wszystko co nas łączyło...... - rozpłakała się czarodziejka gorzko.
fot.eMcE |
Smok podeszła do drzewka i pociągnęła nosem.
- śmierdzi czarną magią na odległość. nic dziwnego że Kot oszalał. małpa cholerrna rzuciła na was urok. nie możesz tego tu trzymać. zniszczy was bezpowrotnie. a to już byłaby niepowetowana strata. - Smok podrapała srebrnym nożykiem korę drzewka. wypłynął sok czarny i lepki jak smoła. równie śmierdzący.
- uuuuu..... same nie damy rady - zaopiniowała Smok. przez elegancki smartfonik zadzwoniła do koleżanki. - DobraMoc przybędzie wieczorem. do tego czasu opanuj Zapieckowego. Duszy mu nie tknęła trucizna. ani jego najgłębszych uczuć do ciebie.
czarodziejka wystraszoną kocią Duszę zamknęła w swej sypialni. tam Kot zawsze czuł się bezpiecznie i spokojnie.
a całą kocią Miłość upakowała w maskotkę. małego zadziornego czarnego kotka. który kiedyś prawą stopą wdepnął w kupę. a w pupie ma 37 kulek. żeby mógł siedzieć. i w ogóle wygląda jak nietoperz. Kocurrek. ciało Zapieckowego legło pod drzewkiem. pozbawione Miłości i Duszy oddychało tylko powoli. czarodziejka okryła je kocem. odważyła się delikatnie głasnąć lśniącą aksamitną czarną sierść. jakże kochała ten dotyk.......
DobraMoc przybyła zgodnie z zapowiedzią ledwie zapadł zmierzch. osłabiła urok na tyle by trucizna przestała tętnić w drzewku. wówczas czarodziejka i Smok porąbały je na drobne kawałki i wszystkie wepchały do kominka. Smok jednym fuknięciem roznieciła ogień. czerwone i niebieskie płomienie szybko ogarnęły szczapy i je spopieliły.
DobraMoc wygarnęła ostrożnie wszystek popiół i wracając do domu wyrzuciła nad PrzepaściąBezkresną. przepadły tam na zawsze. stamtąd nie ma powrotu.
KotZapieckowy ocknął się z letargu podszedł do kanapy i siadł przed czarodziejką. jego twarz przybrała znowu spokojny wyraz. wyciągnął łapę i palcem delikatnie dotknął ran czarodziejki które sam zadał w amoku. kocia Dusza wróciła z swej bezpiecznej kryjówki i wniknęła we właściciela. przytuptał Kocurrek i oddał kociemu sercu schowaną w sobie Miłość.
KotZapieckowy zwinął się w kłębek. łeb złożył na stopach czarodziejki i zasnął.
i nawet jej łzy kapiące na kocie uszy i długi nos mu nie przeszkadzały.
bo to były łzy szczęścia. ulgi. nareszcie.
- kocham cię DługiNosie - wyszeptała czarodziejka kładąc palec wskazujący na kocim nosie.....
jak dobrze, że już dobrze.... i że jesteś, że jesteście ... i że jej nie ma !
OdpowiedzUsuńserdeczne bardzo ♥
to tak do końca to nie ale.............
OdpowiedzUsuń