środa, 25 lutego 2015

zepsuta walentynka

- twój kaszel i smarkanie słychać za SiódmąGórą i za SiódmąRzeką - sarknęła Smok wsuwając się do czarodziejkowej sypialni.
- ehe ehe ehe............!! - zaniosła się kaszlem czarodziejka próbując wykrztusić jakieś słowa.
- wiem wiem. firanki zasłonki pierdółki. już się uczłowieczam - westchnęła Smok siadając na brzegu łóżka.
- zarwałabyś...... łóżko...... - wycharkała jego właścicielka sadowiąc się wśród poduch.
- już nie. co się stało?? zawsze byłaś zdrowa.
- byłam i sie zmyłam. tu złapałam grypę tam się przeziębiłam do tego to drzewko cholerrne ostatnio 
i masz..... babo placek. a właściwie leżenie plackiem bo w płuca idzie. co ja tak kulinarnie zaraz.......?? - czarodziejka obtarła cieknący nos.
- płucka na słodko-kwaśno mam ci zrobić?? - zapytała zaskoczona Smok.
- broń Boże!! nie cierpię podrobów!! jemu wątróbki możesz nasmażyć. - wskazała chrapiącego w fotelu wielkiego czarnego kota. - pilnował mnie całą noc bo mi temperatura skakała kaszel dusił i bał się że zdechnę marnie.
Smok już się podnosiła by udać do kuchni bo żal jej i Kota i czarodziejki choć wątróbki jako żywo przyrządzać nie lubiła gdy rozległo się wołanie o pomoc i czarodziejka znikła.

- ochrystepanie ileż się ciebie naszukałam - krzyknęła Smok na widok czarodziejki zatulonej w kołdrę stojącej w mroku pod zamkniętym krakowskim sklepem. 
fot:MagicznaLalkarka
- fakt. daleko mnie poniosło. ale tak działa wezwanie na pomoc. jeśli ktoś zawoła mnie imiennie - wsysa mnie natychmiast. szczęście że kołdrę złapałam.
- kto wezwał?? pusto tu. - Smok rozejrzała się dookoła.
- ona - czarodziejka wskazała ciało leżące na ziemi.
- żyje?? - pociągnęła nosem Smok.
- ledwo. i raczej wolałaby nie żyć. zabita Miłość.......
- ale..... co u Licha!!?? przecież są walentynki!! - ryknęła Smok.
- ćśśśśśś........ nie budź Licha. - czarodziejka rozejrzała się czy zza krzaka nie wyskoczy ludzik w zielonym ubranku. - właśnie. walentynki. dziwne miejsce......... to tu 4 lata temu Licho znalazło KotaZapieckowego. też w walentynki.
- dobra. ale wzywał ciebie - tak?? więc czy to nie ciebie powinno zassać wtedy tak jak teraz?? - dopytywała Smok.
- owszem. ale Licho kocha koty i mnie wyprzedziło. MUSIAŁO być pierwsze. żeby TEN kot na pewno trafił do mnie. - uśmiechnęła się czarodziejka na to wspomnienie. - teraz pytanie co my tu mamy..... luty. śnieg. mróz. a ona w koszulinie tylko. nieźle pieprzło........
- cud że żyje - stwierdziła Smok.
- woli nie żyć. praktycznie już nie żyje "bo co to za życie".
- czytasz w jej myślach?? - zapytała Smok.
- tak. i w tym co tu widzę. - czarodziejka przegarniała kolorowe okruchy wśród żwiru na ścieżce. - Serce pęknięte na tysiące kawałków. Dusza pokruszona może na więcej.
- bardzo go kochała?? - Smok różowymi pazurami zgrabnie wygrzebywała tęczowo lśniące kawałki Duszy spośród szarych żwirków.
- nadal kocha. on ją też. dlatego przeżyła. przeogromna jest siła miłości. - czarodziejka grzebała myślami wśród swoich pudełek. - jest!! - przywołała srebrne puzderko w kształcie serca. - ratujmy co się da.
i obie wraz ze Smok skrzętnie zbierały okruchy.
Smok - tęczowe Duszy.
czarodziejka - czerwone Serca.
ciało w koszulce w koty oddychało słabiutko okryte kołdrą czarodziejki. "taka sama jak moja....." pomyślała czarodziejka patrząc na ubłoconą nieświeżą koszulkę dziewczyny. jej własna była czyściutka i pachnąca. KotZapieckowy ją uprał wysuszył i dał rano do założenia po tej okropnej nocy. "Zapieckowy kocha mnie i moje koszulki" myślała tkliwie a czerwone drobinki same wpadały jej w palce. składała wszystkie do srebrnego puzderka.
- zebrałam wszystkie odłamki Duszy - oznajmiła Smok potrząsając słoiczkiem.
- tez jestem gotowa - czarodziejka zatrzasnęła wieczko. - bierzemy do leczenia.
- a........... ciało??
- też. ale ona tak nie chce żyć. bez Serca. bez Duszy. bez swojej Miłości.
- co robić?? jaka rada?? - pytała Smok - zanim zdołasz poskładać te tysiące puzzli z powrotem w Serce i Duszę chyba z tysiąc lat minie. żaden człowiek tyle nie przeżyje.
- oH...... dam radę w zaledwie 200 lat. - wzruszyła ramionami czarodziejka. - zatrzymamy jej oddech. niech stanie się lalką. ja będę składała Serce i Duszę. ciało naprawi MagicznaLalkarka. jest doskonała w przywracaniu urody i życia.

- gdzieś ty była!!?? - wysoki mężczyzna chwycił czarodziejkę w objęcia ledwo pojawiła się w domku na szczycie szklanej góry. - przemarznięta!! chora!! do łóżka!! natychmiast!!
- .........wezwanie..........było...............Kocie.......... - próbowała wyjaśnić czarodziejka.
- wiem wiem..... cicho. już. wiem. praca. obowiązki..... odchorujesz to teraz. - wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka. jak ona kiedyś nosiła jego gdy był tylko rozbitym przygarniętym kotem.
jego Serce i Duszę też poskładała.
mógłby już odejść.
żyć sam dla siebie.
był już zdrów.
ale...........
przecież ją kocha. i tylko dla niej i przy niej jest i mężczyzną i Kotem..........

niedziela, 15 lutego 2015

pasmo uroczych nieszczęść


- a co tu się dzieje?? - zawołała przerażona Smok wchodząc do domku czarodziejki. 
ogień w kominku wygaszony. zimno. zapłakana czarodziejka zwinięta w kłębek na kanapie. 
w kącie pokoju Smok dostrzegła rachityczne poczerniałe uschnięte drzewko. a pod drzewkiem szalał wściekle prychający KotZapieckowy.


- wątpliwa ozdoba. - rzekła Smok wylakierowanym na czerwono pazurem wskazując drzewko. - skąd to wytrzasnęłaś??
- dostosuj się - stęknęła z kanapy czarodziejka.
- ale że co?? że to ci się podoba??!! - zdziwiła się Smok.
- nie. wcale. gabarytowo się dostosuj. strącasz firanki. 
- oH. przepraszam cię.... - zmitygowała się Smok przybierając ludzką postać. też dorodną.
- siedź spokojnie i uważaj na Kota. - uprzedziła czarodziejka.
- a co?? kawy też nie ma??!!
- kawy już od dawna nie ma. kawy. tańców. czułości. nic. - po twarzy czarodziejki popłynęły łzy. 
- jak to NIE MA?? bo co się stało?? - zadziwiła się Smok.
- drzewko. to szkodnik jakiś chyba jest.... 
- a skąd to masz?? nieudany eksperyment choinkowy??
- a to to wredna kuzynka moja jest..... była..... jest. - westchnęła czarodziejka ze strachem zerkając na KotaZapieckowego szarpiącego papierowe wstążki na drzewku.
- kuzynka?? - nie dowierzała Smok.
- yhy..... najbliższa. traktowana jak siostra. przyjaciółka. powierniczka. niestety swoje moce zaczęła wykorzystywać źle. bardzo źle. stała się specjalistką od niszczenia związków. ale nie na zamówienie. zapomniała że istnieje wolna wola i wbrew niej nie wolno działać magią. uzurpowała sobie prawo wiedzieć lepiej kto z kim nie powinien być. niszczy wszelkimi środkami i za wszelką cenę - czarodziejka przez chwilę przyglądała się tlącej końcówce cienkiego miętowego papierosa - zniszczyła swoje małżeństwo. rozwiodła dwóch kochanków. jakby wynajdywała specjalnie żonatych mężczyzn by ich rozdzielić z żonami. skłócić z rodzinami. ostatnio wzięła się za buntowanie przeciwko mężowi własnej siostry. i wrąbała się w nasz związek z Zapieckowym. - czarodziejka zgasiła papierosa w pełnej niedopałków popielniczce i cofnęła dłoń zanim dosięgła jej czarna kocia łapa z wyciągniętymi pazurami.
- ale..... przecież.... to KOT!! - zdziwiła się Smok.
- no tak. ale nasz związek był taki jakich ta czarownica nie lubi. szczęśliwy. stabilny. spokojny. próbowała nas rozdzielić. więc się nieco odwinęłam i..... zamieniła się w drzewko. uschłe. stoi sobie tu i straszy a ja nie bardzo wiem co z tym fantem zrobić. to drzewko.... chyba szkodzi. jadowite jakby. Zapieckowy je drapał jak zwykły drapak. potem oszalał...... nie tylko przestał palić w kominku i robić kawę..... o przytuleniu i wspólnym spaniu nie wspominając..... nie tylko ucieka na całe dnie
i noce z domu...... - zawiesiła głos czarodziejka sięgając po kolejnego papierosa.


- to jego sprawka?? - Smok przyglądała się głębokim śladom pazurów na szyi czarodziejki i jej pogryzionym ramionom. 
- tak.... stał się obcy i wrogi. ucieka ode mnie. nie pozwala się nawet dotknąć. aż rzucił się na mnie z pazurami i zębami...... znikło wszystko co nas łączyło...... - rozpłakała się czarodziejka gorzko.

fot.eMcE

Smok podeszła do drzewka i pociągnęła nosem.
- śmierdzi czarną magią na odległość. nic dziwnego że Kot oszalał. małpa cholerrna rzuciła na was urok. nie możesz tego tu trzymać. zniszczy was bezpowrotnie. a to już byłaby niepowetowana strata. - Smok podrapała srebrnym nożykiem korę drzewka. wypłynął sok czarny i lepki jak smoła. równie śmierdzący.
- uuuuu..... same nie damy rady - zaopiniowała Smok. przez elegancki smartfonik zadzwoniła do koleżanki. - DobraMoc przybędzie wieczorem. do tego czasu opanuj Zapieckowego. Duszy mu nie tknęła trucizna. ani jego najgłębszych uczuć do ciebie.
czarodziejka wystraszoną kocią Duszę zamknęła w swej sypialni. tam Kot zawsze czuł się bezpiecznie i spokojnie.
a całą kocią Miłość upakowała w maskotkę. małego zadziornego czarnego kotka. który kiedyś prawą stopą wdepnął w kupę. a w pupie ma 37 kulek. żeby mógł siedzieć. i w ogóle wygląda jak nietoperz. Kocurrek. ciało Zapieckowego legło pod drzewkiem. pozbawione Miłości i Duszy oddychało tylko powoli. czarodziejka okryła je kocem. odważyła się delikatnie głasnąć lśniącą aksamitną czarną sierść. jakże kochała ten dotyk.......
DobraMoc przybyła zgodnie z zapowiedzią ledwie zapadł zmierzch. osłabiła urok na tyle by trucizna przestała tętnić w drzewku. wówczas czarodziejka i Smok porąbały je na drobne kawałki i wszystkie wepchały do kominka. Smok jednym fuknięciem roznieciła ogień. czerwone i niebieskie płomienie szybko ogarnęły szczapy i je spopieliły. 
DobraMoc wygarnęła ostrożnie wszystek popiół i wracając do domu wyrzuciła nad PrzepaściąBezkresną. przepadły tam na zawsze. stamtąd nie ma powrotu.
KotZapieckowy ocknął się z letargu podszedł do kanapy i siadł przed czarodziejką. jego twarz przybrała znowu spokojny wyraz. wyciągnął łapę i palcem delikatnie dotknął ran czarodziejki które sam zadał w amoku. kocia Dusza wróciła z swej bezpiecznej kryjówki i wniknęła we właściciela. przytuptał Kocurrek i oddał kociemu sercu schowaną w sobie Miłość. 
KotZapieckowy zwinął się w kłębek. łeb złożył na stopach czarodziejki i zasnął.
i nawet jej łzy kapiące na kocie uszy i długi nos mu nie przeszkadzały.
bo to były łzy szczęścia. ulgi. nareszcie.
- kocham cię DługiNosie - wyszeptała czarodziejka kładąc palec wskazujący na kocim nosie.....