niedziela, 19 lutego 2012

czarodziejko.... poradź...!!

gdy czarodziejka czytała takie listy to nawet ogień w piecu nie ogrzewał specjalnie atmosfery a od płaczu chroniła ją obecność KotaZapieckowego. mając go w pobliżu łatwiej znajdowała optymistyczną radę.

"rok temu poznałam mężczyznę. cudownego. ciepłego. troskliwego. poczuliśmy siebie od pierwszych słów. znaliśmy swój dotyk zanim się dotknęliśmy. znaliśmy swoje myśli i słowa zanim zostały pomyślane i powiedziane. połączyła nas potężna i piękna magia Miłości. oboje czuliśmy że to jest TO.
gdy jechałam na pierwsze z nim spotkanie to nie czułam tej niepewności jak przed pierwszą randką. czułam się jak żona wracająca do domu po kilku dniach nieobecności. do stęsknionego męża.
kiedy zobaczyliśmy się na dworcu - błysk rozświetlił świat. czas się zatrzymał. ludzie wokół zamarli. a my stopiliśmy się w jedno w pocałunku.
pamiętam żywo jak pierwszy raz powiedział do mnie "kochanie". tak naturalnie. tak po prostu. tak tylko do mnie. w tym słowie było wszystko. poczułam przynależność do niego.
i ten moment magiczny gdy patrząc sobie w oczy widzieliśmy siebie. tylko siebie. byliśmy dla siebie całym światem.
czarodziejko... nie chcę wspominać rzeczy złych. przykrych. bo to proza życia która wdziera się w każdą najpiękniejszą nawet bajkę.
teraz jest ŹLE. musimy się rozjechać w różne świata strony. specjalnie nie piszę "rozstać"..... rozjechać tylko..... a ja się boję że go stracę. wiem że on tego nie chce. ale boję się. po prostu.
nie wiem w jakim miejscu jestem.
czarodziejko..... ratuj...."

moja droga Zakochana. jeśli go kochasz i jeśli on kocha ciebie. jeśli chcecie być razem. to oboje jesteście we właściwym miejscu.
kochajcie się i trwajcie razem.
wierzę w was.
a na ślub przyjadę - posypać was proszkiem szczęścia. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz