piątek, 17 lutego 2012

NIE ZAKOCHUJ SIĘ WE MNIE!!....

http://www.youtube.com/watch?v=jjt91NegA8I
bo już nie chcę by niczyim głupkiem.... chcę być twój....

mieszkał sobie Kot u czarodziejki od kilku już dni. nawet imię dostał. Zapieckowy. KotZapieckowy. bo gdy była bardzo zajęta i stół cały zawalała przeróżnymi magicznymi ingrediencjami tak że miejsca dla niego brakło układał się na ławie przy piecu. dostał tam kocyk wydziergany przez czarodziejkę. poduszki. motki wełny do zabawy.
ona ogrzewała Kota i chroniła a on patrzył ze swojego zapiecka coraz bardziej zakochanymi ślepkami. nieco cieszyło to czarodziejkę bo kochała zawsze takie stwory magiczne potłuczone przez życie a i serce miała wrażliwe. ale i bała się. bała się kolejnego poranienia. niespełnienia. miała dość swojej samotności. pragnęła miłości i mężczyzny u boku. ale nie na chwilę. na zawsze. i troszeczkę dłużej.....
dlatego postanowiła porozmawiać z KotemZapieckowym. liczyła że ją zrozumie i nie obrazi się. przecież jest mądry. a do tego ma serce które potrafiło kochać i było nie raz złamane. przecież właśnie to serce i duszę mu leczy.....
- Kocie..... Kooocie!! - podrapała go za uchem aż uchylił zielone ślepia. w takim samym kolorze jak oczy czarodziejki.... - Kocie. posłuchaj mnie uważnie bo nie wiem czy odważę się powtórzyć.... posłuchaj mnie zanim będzie za późno.
- słucham cię czarodziejko ma.... zawsze słucham co do mła mówisz - uśmiechnął się Kot i nastawił uszy.
- zamówiłam dla ciebie tę fontannę-poidełko... - zaczęła. - nadal możesz pić moją kawę z mojego kubeczka. ale ta fontanna jest po prostu zabawna.
- dobrze czarodziejko. dziękuję ci kochana - uśmiechnął się KotZapieckowy. - czy mogę prosić żeby w poidełku było gorące słodkie kakao??
- dobrze Kocurrku. będzie kakao. tylko nie rozsypuj więcej magicznych proszków. bo gdy ostatnio wysypałeś na siebie proszek niewidzialności to przewracałam się o ciebie. - mówiła czarodziejka głaszcząc kocią głowę.
- przecież uśmiech było widać - Kot wyszczerzył się do niej serdecznie.
- ale ty jesteś bardzo duży a uśmiech jeszcze był malutki....
- skarbie..... coś kręcisz.... - mruknął Kot. - ja wiem że ty zawsze zaczynasz wyjaśnienia od końca. jakbyś nabierała tchu i przekonania że możesz powiedzieć. więc bardzo cię proszę czy to jest to ważne co chciałaś mi powiedzieć?? wydaje mi się że nie.... no..... mów.... ja cię słucham. 
nabrała powietrza czarodziejka i powiedziała patrząc Kotu w oczy:
- daję ci dom. masz swoje miejsce na zapiecku i w obrębie mojego miejsca na ziemi. masz swoje miejsce tutaj i tyle dobrych uczuć ile tylko ci trzeba byś wyzdrowiał i umiał żyć od nowa. uleczę twoje serce i duszę. byś od nowa umiał czuć i kochać. - spuściła oczy i gdzieś w podłogę mówiła dalej - tylko nie zakochuj się we mnie. każdy upadły anioł któremu kobieta podcięła skrzydła..... każdy elf poraniony przez śmiertelniczkę.... każde serce złamane które leczyłam.... także ludzkie.... zakochiwało się we mnie. 
a wyleczeni odchodzili. zapewne dlatego że nie kochali naprawdę czarodziejki a to co im dawałam. nie widzieli we mnie człowieka. kobiety. czuli ciepło i miłość. gdy przestawało być potrzebne szli sobie w swoje życie. a ja zostawałam. sama. poraniona bo przecież nie jestem z kamienia. jeszcze nie..... - poczuła kocią łapę na dłoni. łapa gładziła miękko. delikatnie. zgarniała kapiące z jej oczu łzy.
- Kocie.... jesteś wolny. pamiętaj. gdy zechcesz gdy poczujesz się gotowy - możesz odejść. nie zakochuj się we mnie.....
- za późno - zdało się czarodziejce że mruknął KotZapieckowy zasypiając z mordką w jej dłoni.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz